ANDRZEJ CIUBA

CZEKANIE

czekam na wiosnę
i deszcz po suszy
na odpoczynek po pracy
na słońce zza chmur
na przylot ptaków
zapach trawy
grzmot burzy
ciepłą noc
śpiew słowika
przed świtem
na twój uśmiech
muśnięcie ręki
na lepszy dzień
życzliwe słowa
moje życie to czekanie
więc czekam
Przyjdź

MICHAŁ CHERUBIŃSKI

BIAŁE SZALEŃSTWO

Czy to bajka czy nie bajka
raz rozdarła się kufajka
i się darła nie na żarty
że pojechać chce na narty
bo uwielbia gdy po stoku
jak kaskader mknie na boku
w takich chwilach jej się zdarza
zapominać gospodarza
zatraciwszy się w żywiole
mknie aż znajdzie się na dole
dla kufajki sport to zdrowie
przyjechało pogotowie
i pan doktor prognozuje
że ciuch w szafie wyląduje

KRYSTYNA MILCZAREK

* * *

zawsze skromna
potulna i cicha
szuka wciąż
twojego wzroku
jest wszędzie tam
gdzie ją wzywają
pokorna milczy
gdy krzyczeć wypada
jest ciszą co gra
natchnieniem poetów
modlitwą
do miłosiernego Boga
jest kwiatem
który podziwiasz
spytasz a serce odpowie
że to twoja - matka

EGOISTA

Przede wszystkim jestem ja
dla mnie jest niebo
i słońce i gwiazdy
moje ego
nie pozwala mi
kochać innych
bo ja jestem ten - jedyny
.....dureń

WOJCIECH JAN CIESIELSKI

HOMOETIKUS

Mój bliźni mieszka w pałacu
z sauną, basenem, ogrodem.
Nigdzie nie chodzi, a jeśli musi
to jedzie samochodem.

Mój bliźni jest bardzo, bardzo szczęśliwy,
gdy ktoś mu o bólu swoim powie.
Wyjałowiony z uczuć wyższych
przez nuklearne zdrowie.

Mój bliźni ma kamienną twarz
i równie kamienną ma duszę.
Chyba w pogardzie ma cały świat,
gdyż nie okazuje wzruszeń.

Mój bliźni w pieniądze przerabia wszystko,
wszystko co niesie i daje mu życie,
bo tak mu właśnie jest wygodnie
w wulgarnym trwać dobrobycie.

WITOLD ADAM ROSOŁOWSKI

KURNA-WAŁ! (czytaj z ang. KARNAWAŁ)

Dziś w kraju-baju-baj-śmiechu-wartym
Bal -co w zwyczaju swym "garden-party"
Jak głosi afisz - dla włóczykijów -
Jeśli się trafi taki wśród gminu.

Schodzą się zewsząd jak kraj daleki
Z wesołą pieśnią - "drożne kaleki"
Bo dziś u króla Baju-Baj-Baju
Można się najeść - o raju do raju!

Już się zaczęło - już gra orkiestra
Dwie setki przeszło siedzi na krzesłach
Drugie dwie tańczy w rytm skocznej polki
A trzecie warczy - czwarte mrożonki

Jedzą, hulają, piją wprost z dzbanów
Raz w raz trącając się wśród krajanów
Za to i owo wznoszą toasty
- życie nam drogą - śmierć mianem stacji!..nim z nich ostatni padł w pijatyce
nie godzien byle-baj-baju-życzeń
wszedł król pomiędzy gawiedź uśpioną
- o! baju ! baju! - krzyknął - na pomoc!

tak w kraju-baju-baj-śmiechu-wartym
do celi z balu - chędogie bardy!
żeby koryto robić z mej chwały!
na łokieć grube śle "KURNA-WAŁY"!

Pomnij pointy - gdy się tam zjawisz -
gdy na twą cześć powieszą afisz -
w kraju baj-baju-baj-śmiechu-wartym
czci się zabawę lecz nic po za tym

Pomnij - nim bawić zaczniesz się śmielej
Obyś się nie stał zabawy celem
W kraju baj-baju królowi CHWAŁA!
Od karnawału do KURNA-WAŁA

KRZYSZTOF TUROWIECKI

WĘGIERCZANKA
czyli geneza eskalacji przestępczości gospodarczej

Jakiż to chłopak piękny i młody
jakież ma w klapie medale
tapla się w brudnej od szwindlów wodzie
a nie uwalał się wcale

jasne wzniesione ku górze czoło
nowe mu kanty wyznacza
dzięki podobnym sobie warchołom
prawo bezkarnie przekracza

i wyniesiony ponad padoły
bytu szarego narodu
tak kombinuje że z każdej akcji
zawsze wychodzi do przodu

któż to ach któż to mówić nie muszę
wszyscy wspaniale go znają
ale ze strachu w miejscach publicznych
głupków pokornie udają

ludzie to nie jest przestępcy wina
(tu memorandum dam krótkie)
lecz tych co zamiast brudy piętnować
gęby trzymają na kłódkę

BARBARA IGNATOWSKA

* * *

Jest on i ona
Piękna z nich para
Spacery, czułości, miłość
Nieprzebrana

Ona nieśmiała
Szepce mu do ucha
Będzie nas troje

O do kaduka - nie ja nie mogę
Miałem inne plany
To owoc naszej miłości
Mój ty kochany

Nie to skończone,
Jesteś okrutna -łamiesz mi życie!
Ty, babo głupia

Drzwi zatrzasnęły się mocno
Za nim
Została sama z tym czymś
Niechcianym

ELŻBIETA OWCZAREK

MOJE MIASTO

Kocham moje miasto,
jedno z tysiąca,
z brzydotą szarych ulic,
z nierównymi chodnikami,
z powyrywanymi drzewami.

Tu się urodziłam
i pragnę pozostać
do końca moich dni,
bo cóż można zrobić
mając 50 lat -
zawojować świat?

Gdy mija kolejny rok
i zmienia się władza
ja... czekam i czekam,
może będzie fontanna
przy Ratuszu,
może popłynę czystą rzeką,
a może wypiję kawę
w nowej kawiarence,
po kąpieli w czystej Węgierce.

To są moje marzenia
do spełnienia, - bo kocham
moje miasto
chciałabym by było piękne -
bo mówią "małe jest piękne"
a ja wciąż czekam i czekam....

IWONA CIESIELSKA

PRZEGIĘCIE

Prawdopodobnie przyjdzie dzień,
gdy wytrąceni z izolacji,
architekci cybernetycznych kapsuł
(zwanych mieszkaniami),
bezradni jak niemowlęta,
szklanym wzrokiem przeszyją
otaczającą rzeczywistość.

Obojętnie stwierdzą, że nie kontaktują
z drugim człowiekiem.

Podłączeni do twardego dysku
beznamiętnie zauważą, że rozpada się
w gruzy, ich latami wznoszona twierdza
i wirtualne szczęście,
gdy serfowali w sieci.

Dziś dryfują na fali życia -
biedne cyborgi.

DANUTA KOCIĘCKA

ZUCHWALSTWO

Szarmancko targał dłonią,
sycząc coś z cicha
nie patrzył na nią,
a ona śliczna, rozpromieniona,
buzia rumiana,
włosy kasztany,
oczy ciemnoszare
szukała szczęścia,
czegoś niezwykłego,
na wysoką miarę.
...No to grabula -
rzekł zuchwalec,
a nie miał ogłady
za grosz, za mały palec.
Rzucił ku niej ognisty wzrok,
na mnie już czas,
zapada zmrok.
Ona nieruchoma stała
jak słupek,
nie mogąc pojąć osobnika
- szeptała - co za przygłupek,
na jakiż ton pozwala sobie
...i cicho odchodzi,
wręcz niepocieszona,
nie będzie taki
mnie za nos wodził,
nie będzie udawał Greka
w zachowaniu swoim -
niech ucieka, niech ucieka,
bo ktoś taki
nie ma miejsca
w sercu moim.

ANNA JELIŃSKA

HYMN

Do unii Rodacy
Do unii
To hasło narodu polskiego
U schyłku wieku dwudziestego
Już nie wiem czy pieśń to, czy hasło
Czy slogan dnia powszedniego
Ja słyszę je zawsze i wszędzie
Jak w pacierzu chleba naszego
Tam chleba niestety nie będzie
Będą tylko rumiane bułeczki
Rzeki mlekiem i miodem płynące
A na drzewach rosnące owieczki
Same klony, już kasztanów nie będzie
co do matur wzywały na wiosnę
dzieci i młodzież w dobie
komputerów będą miały
buzie zawsze radosne
I nie będzie już biedy i smutku,
te zostaną zamknięte
pod strzechą
wkoło domy i pałace rosnące
tu i ówdzie zatknięte tam wiechą.
Wszystkie konie się przemienią
w pegazy i po niebie będą
fruwać niebieskim
Kury, kaczki i gęsi odfruną
Panie będą chodziły tylko z pieskiem
Będzie Francja, elegancja
Ameryka, na arenie zobaczysz
tylko byka
Słowo Polska coraz rzadziej
usłyszysz
Bo to będzie już bez znaczenia
Polak będzie znów mądry
po szkodzie
Lecz to rzeczy postaci nie
zmienia

WALDEMAR KONTEWICZ

WYWIAD Z BOGIEM

Śniło mi się, że rozmawiałem z Bogiem:

- Więc chciałbyś przeprowadzić ze mną wywiad? -
zapytał Bóg.
- Jeśli masz czas Panie - odpowiedziałem.
- Mój czas to wieczność!
Jakie zatem masz pytania? -
Bóg uśmiechnął się.
- Panie, czym Cię najbardziej zaskakują ludzie? -
- Tym, że szybko nudzą się swoją młodością,
pędzą by dorosnąć, by później zdziecinnieć na nowo.
I tym, że tracą zdrowie w pogoni za pieniędzmi...
by później stracić je na leczenie.
Tym, że myśląc intensywnie o przyszłości,
zapominają o teraźniejszości.
Także, nie istnieją ani w przyszłości
ani w teraźniejszości.
Tym też, że żyją tak, jakby nigdy nie mieli umrzeć,
i że umierają tak, jakby nigdy ich nie było. -
Bóg chwycił mnie za rękę
i przez chwilę milczeliśmy.
Zapytałem znów:
- A jako Rodzic, czego chciałbyś aby Twoje dzieci
nauczyły się o życiu? -
- Chciałbym by zrozumiały, że nie mogą
zmusić nikogo do tego by były kochane.
To, co mogą zrobić, to pozwolić się być kochanym.
Chciałbym by nauczyły się wybaczać
poprzez wybaczanie innym.
By zrozumiały, że wystarczy kilka minut,
aby zadać ból tym których kochają,
i że potrzeba wielu lat by ten ból uśmierzyć.
Chciałbym też, by dowiedziały się, że nie ten bogaty,
kto ma najwięcej, lecz ten, kto potrzebuje najmniej.
I tego, że dwoje ludzi patrzących na tę samą rzecz,
może widzieć ją zupełnie inaczej.
Tego, że nie wystarczy przebaczać drugiemu,
trzeba nauczyć się przebaczać sobie. -
- Dziękuję Panie - powiedziałem nieśmiało -
Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś powiedzieć
swoim dzieciom, tam na dole? - zapytałem.
Bóg uśmiechnął się:
- Niech wiedzą, że ja tu jestem...
zawsze -

PIOTR KASZUBOWSKI

O NAS WŁAŚNIE...

Na czarnych skrzydłach zawiści szybuje obmowa,
wstrzykuje sercom ludzkim jadem znaczone słowa:
że burmistrz,
że proboszcz,
że Julka,
że Władek,
że matka,
że córka,
że ojciec,
że dziadek,
że ktoś,
że komuś,
że coś,
że gdzieś...
et cetera
i tak dalej
itp.

Krążyło wśród ludu kiedyś takie zdanie,
zapisane w zbiorze przysłów księdza Włodka,
że burczą, nie biją zacni przasnyszanie.
Powtórzył je Kolberg i stugębna plotka.

Dwa wieki minęły i inni tu żyją.
A świat się wciąż zmienia, na gorsze, co chwilę.
Dziś więc przasnyszanie, choć jeszcze nie biją,
już nie burczą jednak a piszą paszkwile

MARIUSZ POLAKOWSKI

Z A W Ó D

1.
Czerwonopięte - z kostką ucha
zatkniętą w mroźny owoc twarzy
i Złotoklipse - w różu pluszu
gdy prowadzicie pod baldachim

Wam pokłon starców i młodzieży
Wam wzgarda kobiet lepszych nieco
Wam białe noce gdy bulwary
galaktykami latarń świecą...

2.
Najstarszy zawód świata
czy na pewno - O n a ?

Bo skąd wymienne dobro
w wyciągniętej dłoni
homo erectusa
- klienta?

Może to pitekanciaż
przerzucający muszle
przez granicę lasu
spekulujący rynkiem otoczaków?

Australopolityk
z kijem w jednej łapie
i pastewną marchewą w drugiej
na chwilę przed wizytą
w wylęknionym stadzie?

Jakiś uczony habilis
wynalazca łuku
wytrawny znawca kinetyki mordu?

Kat z Neandertalu
z kamiennym toporem
biorący pensję
w swoim własnym życiu?

Walczący na równi z tamtymi
o palmę pierwszeństwa
(jedną ręką wisząc zresztą wciąż
na niej) - O n ?

Zwykły homo
sezonowy robotnik
(zbiór owoców połów pędraków)

Pospolity hetero
(pozostawił w domu
kurę jaskiniową
której wyschło łono)

3.
Najstarszy zawód
to zawód jej na nim
gdy on zamyka w dłoni
grzechoczące grosze

Przed Czerwonopiętą
stając
rzuca: "Proszę"